Łk 5,27-32
Jezus zobaczył celnika, imieniem
Lewi, siedzącego w komorze celnej. Rzekł do niego: Pójdź za Mną. On zostawił
wszystko, wstał i chodził za Nim. Potem Lewi wyprawił dla Niego wielkie
przyjęcie u siebie w domu; a była spora liczba celników oraz innych, którzy
zasiadali z nimi do stołu. Na to szemrali faryzeusze i uczeni ich w Piśmie i
mówili do Jego uczniów: Dlaczego jecie i pijecie z celnikami i grzesznikami?
Lecz Jezus im odpowiedział: Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się
źle mają. Nie przyszedłem wezwać do nawrócenia sprawiedliwych, lecz
grzeszników.
Wydawać by się mogło, że jesteśmy niczym
przed Bogiem i niestety trochę w tym prawdy jest. Ale jest dzięki Opatrzności
jeszcze druga strona medalu. Jedyni, niepowtarzalni jesteśmy. Wyjątkowi. Tak
każdy, tylko nie każdy zdaje sobie z tego sprawę. Dobrze i wygodnie mieć
pretensje i żale do całego świata, ale może się okazać (i najczęściej tak jest),
że Jezus w gościnę przyjdzie właśnie do mnie. I będą się dziwić, że do
grzesznika poszedł w gościnę…
Kiedyś na początku, może trochę później powstał
jeszcze w seminarium, ale jakże jest aktualny:
***
Na drodze stoi mur
gruby wysoki obejść
się go nie da
Ale co robić by mur ten pokonać zwyciężyć
do przodu
Siła potrzebna jest siła
Boska a w ludzkim ciele ukryta
i w chlebie jest obecna
na zawsze
przebije mur niezgody
(WSD, 25.09.2007)
xmk