sobota, 19 kwietnia 2014

Wielka Sobota 2014r.

Wszyscy spragnieni, przyjdźcie do wody, przyjdźcie, choć nie macie pieniędzy. Kupujcie i spożywajcie bez pieniędzy i bez płacenia za wino i mleko. Czemu wydajecie pieniądze na to, co nie jest chlebem? I waszą pracę na to, co nie nasyci? Słuchajcie Mnie, a będziecie jeść przysmaki, i dusza wasza zakosztuje tłustych potraw. Nakłońcie wasze ucho i przyjdźcie do Mnie, posłuchajcie Mnie, a dusza wasza żyć będzie.
Wigilia paschalna to nie jest zwykłe wyjście na nabożeństwo. Czym jest? Oznacza zawsze modlitewne czuwanie i oczekiwanie  na przeogromne wydarzenie jakim jest zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Czuwanie oznacza zaangażowanie wszystkich zdolności i duszy i ciała. Dlatego post, dlatego cisza. Nie można czuwać tylko fizycznie. Tak czuwali ci sprzed grobu. To stanie fizyczne stanie na warcie. Żołnierze nie odprawiali wigilii. Wigilia jest darem czasu, serca, obecności fizycznej dla Pana, aby się przygotować na przyjęcie tajemnicy zmartwychwstania. To spotkanie wypełniają postacie z Biblii, to cała historia zbawienia. Czy uświadamiasz sobie, że twoje zbawienie rozpoczęło się kilka tysięcy lat temu, że sam początek był przy stworzeniu świata? Przysiądź choć na chwile, zostaw świąteczny stół, zostaw męża, żonę, dzieci, zostaw rodzinne, domowe problemy, zostaw sytuację polityczną, zostaw dzisiejsze zmęczenie, zostaw to… choć na chwilę się zatrzymaj, usiądź na skraju siebie i pomyśl i sięgnij korzeni chrześcijaństwa, korzeni swojego istnienia.
Adam i Ewa, to pierwsi rodzice, wyszli bezpośrednio z ręki Boga, on ich umieścił w raju, rozmawiał z nimi, przechadzał się, oni znali smak raju, znali język Boga, wypędził ich stamtąd grzech, dzisiaj łączymy się z ich tęsknotą za pierwotną przyjaźnią. My też ją często tracimy, może i teraz nawet są tacy, którzy nie mogą powrócić. Życzmy sobie wszyscy byśmy zawsze tęsknili za pierwotną przyjaźnią z Bogiem. Zmartwychwstanie jest dla nas  bramą do raju, sakrament pojednania jest dla nas bramą do raju.
Mojżesz, szukam go w tłumie rodaków. On też znał język Boga, rozmawiał z Nim, a On ustanowił go na czele narodu, Izraelici drżeli pod górą Synaj jak rozmawiał z Bogiem. Trzymał się Boga, trzymał się ręki Boga, tak się wychodzi z niewoli do wolności, aby wyjść z niewoli trzeba trzymać się ręki, która daje wolność.
Ta ręka jest tutaj. Ona nie jest martwa. Ona jest żywa. Jezus przeszedł przez morze grzechu, śmierci do krainy życia, królestwa swojego ojca.
Prorok Izajasz, Ezechiel, Baruch, oni też znają mowę Boga, mówili do ludu w imieniu Boga, ich słowa były mocne i twarde. Oni zapowiadali mesjasza zapowiadali jego mękę, którą podją dla utrzymania przymierza, dawali nadziję że niewola ludu się zakończy. O jakże ważniejsza była ta niewola grzechu, która trwa po dziś dzień. Mesjasz walczył i dziś walczy o wierność przymierzu. Jakie to przymierze? To przykazania, tam spotkamy Pana. To miłość bliźniego. Życzmy sobie w wigilię paschalną, miłości bliźniego, trudnej niejednokrotnie miłości, tam spotkamy Pana.
I Piotr, przychodzi, aby z nami się modlić. On też Panem rozmawiał. Jest mi bliski, on znał głos Pana. Jest mi bliski, onieśmiela mnie, stał tylko odważny z mieczem, z mieczem walczył, a bez miecza uciekł, ale umiał zapłakać, wielka miłość wyzwala wielki płacz i wielki żal.
Kolejny jestem w historii zbawienia ja, ks Michał Kozak, kolejny jesteś ty, kolejne jesteście wy siostry, kolejni jesteście wy rodzice, dziadkowie, młodzi, dzieci… Historia się nie kończy. Ale jest jedyna i nie powróci. Zatrzymałeś się na chwilę nad tą wielką tajemnicą zmartwychwstania. Mam nadzieję, ale wiedz, że twoje życie jest jedyne i niepowtarzalne, nigdy w historii ludzkości nie było takiego jak ty i nie będzie. Jedyny i niepowtarzalny… Jak wiele ode mnie zależy, jaki plan ma Bóg wobec mnie na dziś, jutro, kolejne dni, miesiące, lata, gdybyś sam był na ziemi też by umarł i zmartwychwstał dla ciebie. Raduj się zmartwychwstaniem i zabierz to zmartwychwstanie do serca, bo od ciebie wiele zależy...
P.S.
Pan Paweł powiedział: skoro stoimy w szeregu z Abrahamem, Izaakiem, Mojżeszem, Piotrem, Pawłem, jeżeli jesteśmy powołani do tworzenia dzieł niezwykłych, to pytanie czemu jeszcze nie powstały?
Odpowiem może niegrzecznie, ale też pytaniem: a nie powstały? Jeżeli nie to niech zmartwychwstanie Jezusa wydaje w nas owoce wypełniania Bożego planu wobec nas w codzienności. Może wielkim dziełem w dziejach ludzkości będzie rodzina, którą Pan tworzy Panie Pawle. Świadomego Alleluja!!!

piątek, 18 kwietnia 2014

Wielki Piątek 2014r.

Męka naszego Pana Jezusa Chrystusa według św. Jana. 
(...) Potem Jezus świadom, że już wszystko się dokonało, aby się wypełniło Pismo, rzekł: Pragnę. Stało tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę pełną octu i do ust Mu podano. A gdy Jezus skosztował octu, rzekł: Wykonało się! I skłoniwszy głowę wyzionął ducha. (...)

Osamotnienie Jezusa trwa. Zastanawiam się jak bardzo długo trwa to osamotnienie. Myślę, że to nie chodzi tylko o to osamotnienie w Wielki Piątek, to nie tylko osamotnienie w niedzielę podczas Eucharystii. Zastanawiam się nad samotnością Jezusa w mojej codzienności. Wspominam młodą dziewczynę, która każdego dnia przychodziła do mnie na pielgrzymce i nic nie mówiąc wyjmowała mi z plecaka codzienne czytania z komentarzem i znikała. Gdzie? Potowarzyszyć Jezusowi. Robiła notatki, rozmyślała i odnosiła teksty, tak było codziennie. Ja sam często tęsknię za tym spotkaniem biblijnym z Jezusem. Być z Jezusem w codzienności przez Jego Słowo. Tyle dziś opracowań, tyle tekstów w internecie, a co najważniejsze samo Słowo. Może warto powrócić do towarzyszenia Jezusowi. Jedno zdanie rano i zostać z tym Słowem. Towarzysze Jezusowi, a z czasem i tak odkryję, że to On mi towarzyszy, że Wielkopiątkowa samotność Jezusa, to jest moja samotność.

czwartek, 17 kwietnia 2014

Wielki Czwartek, 2014r.

Podszedł więc do Szymona Piotra, a on rzekł do Niego: "Panie, Ty chcesz mi umyć nogi?" Jezus mu odpowiedział: "Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale później to będziesz wiedział". Rzekł do Niego Piotr: "Nie, nigdy mi nie będziesz nóg umywał". 
Walczymy często z uzdrawiającą mocą Chrystusa. Wiemy lepiej, że przecież sobie poradzimy i niekoniecznie jest potrzeba angażowania w to samego Jezusa. Nie wszystko jest w naszym zasięgu więc po co się szarpać. Pozwolić Mu obmywać nasze nogi, to nie wstyd, nie wyraz nieumiejętności, ale zależności od Jezusa, która jest oczywista, ale często przez nas zagłuszana i odsuwana na bok