sobota, 17 sierpnia 2013

Sobota XIX tygodnia zwykłago - wsp. Św. Jacka

Joz 24, 14-29
Mt 19, 13-15
Dziś zakończył się kolejny wymarsz EDK z Jarosławia. Rano młodzi dotarli do Przemyśla.
A mowa jest o dzieciach. Niektórzy mówią, że każdy jest dzieckiem. Czasem się zastanawiam. Oczywiście Bożym dzieckiem tak jak najbardziej, ale czy rzeczywiście tak realnie. Dziecko jest ufne. Dziecko nie kalkuluje, jest szczere i otwarte. Wstawmy teraz za dziecko swoje imię. czy jestem taki? Nie dostaniesz się do Królestwa jeśli nie zaufasz. Zaufanie Bożemu Prawu, nie po swojemu, że mi się przecież uda. Nie uda się bo byłbyś większy od Boga. Ufaj!
Nie mogłem w tym komentarzu pominąć tego co stało się swego rodzaju centrum dnia. Madzia była młodsza o jeden rok. Zaskakujące były dla mnie słowa kaznodziei, że musiała być bardzo dojrzała skoro została przez Boga dotknięta stygmatem cierpienia. Można tu mówić o gotowości? Czy można się przygotować? Samemu? Bliska osoba? Ja nie wiem to wielkie doświadczenie, oczywiście oczyma wiary spoglądam, ale czy tak się bardzo Panu Bogu spieszyło? Tak miał swój najlepszy, doskonały plan, ale może czasem mógłby pomagać jeszcze go zrozumieć. Ale co wtedy byłoby z ufnością dziecka...?

Piątek XIX tygodnia zwykłago

Joz 24, 1-13. 
Mt 19, 3-12
Cóż mozna mówić o małżeństwie? Jeżeli zabraknie wierności, zabraknie małżeństwa. Jak zabraknie małżeństwa, zabraknie miłości, jak zabraknie miłości wejdzie nienawiść i obojętność. Wydaje nam się że to takie nierealne. To nie tak. Zagrożenie jest potężne. Trudno sobie wyobrazić (a trzeba koniecznie), bo ta cała propaganda prowadzi do zniszczenia "instytucji małżeństwa": pornografia, wspólne mieszkanie przed ślubem, wyjazdy zagraniczne rozdzielające małżonków, brak dzieci co wypływa z niby braku pieniędzy... Mozna mnożyć, ale jak nie otworzymy oczu!!! to skończy się to tragicznie.

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Poniedziałek XIX tygodnia zwykłego

Pwt 10, 12-22
Mt 17, 22-27
Czasem nam się wydaje że nasze zachowanie jest naszą sprawą. Nic podobnego. Dzisiaj, kiedy na cmentarz odprowadzałem mojego ostatniego Dziadka, rozważałem o odchodzących autorytetach, mędrcach. Oni odchodzą, ale pozostają nowi, tzn. my zostajemy. To wielkie zadanie, ale jak tradycja nie zostanie przekazana przepadniemy. Ktoś musi nauczyć młodych że w domu trzeba nad drzwiami powiesić krzyż, że w domu się nie gwiżdże, nie siada na stole, całuje chleb kiedy upadnie, także tego że na 15 sierpnia idzie się do kościoła z wiankiem kwiatów, że w piątek się pości, w sierpniu nie pije, że w niedzielę do kościoła nie idzie się jak dziad, ale odświętnie ubranym itd, itd. Można mnożyć. Powiecie głupoty. To dla mnie jest mądrość życiowa. Jeśli ktoś to przerwie, czeka nas zagłada i to bardzo szybko. Nie bądźmy modni, modny jest ten kto płynie z prądem, a z prądem płyną zdechłe ryby...