piątek, 11 października 2013

Sobota XXVII tygodnia okresu zwykłego

Łk 11, 27-28
Tak w ogóle to proszę się nie dziwić że powróciłem do pisania, sam nie wiem co z tego wyjdzie gdyż jak się okazuje nie jest to takie proste. Bynajmniej nie idzie o obowiązki, jak się chce one zawsze będą. Rzecz w motywacji. kiedy Karolina pokazała mi swojego biegowego bloga powiedziałem sobie, że to przecież moja uczennica a godzi wszystko: bieganie, wykłady, przyjaciół, wiarę, naukę i pisanie, stwierdziłem że jest to osiągalne.
Jestem pod wrażeniem obejrzenia filmu 42 - Prawdziwa historia amerykańskiej legendy. Jedno zdanie tak bardzo nawiązuje do dzisiejszej Ewangelii: gdyby ludzie brali na poważnie do siebie słowa Pisma Świętego, byłoby inaczej. Jestem o tym przekonany, że popadamy w rutynę, pięknie kłaniamy głową na słowa Biblii, ale zatwardziałość naszych serc i przekonań jest porażająca. Chyba coraz częściej potrafimy zapłakać nad zimną stajenka Małego Jezusa, jednocześnie nie odzywając się do współpracownika, tłumacząc się, że przecież mam rację. Cóż za schizofrenia duchowa, moralna i osobowościowa. Straszne.