sobota, 13 kwietnia 2013

Sobota II tygodnia wielkanocnego


+
J 6,16-21
Po rozmnożeniu chlebów, o zmierzchu uczniowie Jezusa zeszli nad jezioro i wsiadłszy do łodzi przeprawili się przez nie do Kafarnaum. Nastały już ciemności, a Jezus jeszcze do nich nie przyszedł; jezioro burzyło się od silnego wiatru. Gdy upłynęli około dwudziestu pięciu lub trzydziestu stadiów, ujrzeli Jezusa kroczącego po jeziorze i zbliżającego się do łodzi. I przestraszyli się. On zaś rzekł do nich: To Ja jestem, nie bójcie się! Chcieli Go zabrać do łodzi, ale łódź znalazła się natychmiast przy brzegu, do którego zdążali.
Wydaje się czasem, że trud człowieka jest wielki i bywa. Człowiek bardzo często doświadcza wielkiego cierpienia, przeciwności, słabości. Kiedy przez kilka dni przebywałem w szpitalu, nie trudno było zobaczyć tę ludzką nędzę. Mając świadomość mojego dwutygodniowego leżenia, myślałem o tych, którzy z takim cierpieniem zmagają się przez kilka tygodni, miesięcy, czy nawet lat. Tacy jesteśmy wtedy jak na łodzi apostołowie: zalęknieni, przestraszeni, niepewni, rozdrażnieni. Ale On się zbliża, to może wywołać strach, lęk, obawę, niepewność. Ale jeżeli pozwolę Mu dojść do łodzi mojego cierpienia życiowego, tzn. jak ja Mu to wszystko powiem, co więcej zaproszę Go na codzienne poranki, wieczory, godziny mojego życia, to On może coś pozmienia. Czy wszystko? On to wie…
xmk

piątek, 12 kwietnia 2013

Piątek II tygodnia wielkanocnego


+
J 6,1-15
Jezus udał się za Jezioro Galilejskie, czyli Tyberiadzkie. Szedł za Nim wielki tłum, bo widziano znaki, jakie czynił dla tych, którzy chorowali. Jezus wszedł na wzgórze i usiadł tam ze swoimi uczniami. A zbliżało się święto żydowskie, Pascha. Kiedy więc Jezus podniósł oczy i ujrzał, że liczne tłumy schodzą do Niego, rzekł do Filipa: Skąd kupimy chleba, aby oni się posilili? A mówił to wystawiając go na próbę. Wiedział bowiem, co miał czynić. Odpowiedział Mu Filip: Za dwieście denarów nie wystarczy chleba, aby każdy z nich mógł choć trochę otrzymać. Jeden z uczniów Jego, Andrzej, brat Szymona Piotra, rzekł do Niego: Jest tu jeden chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby, lecz cóż to jest dla tak wielu? Jezus zatem rzekł: Każcie ludziom usiąść! A w miejscu tym było wiele trawy. Usiedli więc mężczyźni, a liczba ich dochodziła do pięciu tysięcy. Jezus więc wziął chleby i odmówiwszy dziękczynienie, rozdał siedzącym; podobnie uczynił z rybami, rozdając tyle, ile kto chciał. A gdy się nasycili, rzekł do uczniów: Zbierzcie pozostałe ułomki, aby nic nie zginęło. Zebrali więc, i ułomkami z pięciu chlebów jęczmiennych, które zostały po spożywających, napełnili dwanaście koszów. A kiedy ci ludzie spostrzegli, jaki cud uczynił Jezus, mówili: Ten prawdziwie jest prorokiem, który miał przyjść na świat. Gdy więc Jezus poznał, że mieli przyjść i porwać Go, aby Go obwołać królem, sam usunął się znów na górę.
Nic nie możemy bez Jego pomocy. Człowiek wyobraża sobie, że jest taki zupełnie niezastąpiony, najważniejszy. I owszem, jest cenny w oczach Bożych, ale tam na polanie uciekłby bo nie miał nic do jedzenia, a tłumy były wielkie. Nic nie uczynimy bez Niego, nawet jak się nam wydaje, że wszystko wiemy i rozumiemy. Obwołanie królem? Tylko dlatego, że pojedli chleba? Tylko dlatego, że wielka rzecz się stała w naszym życiu? A na Kalwarii też jest królem, którego chce pokazać wszystkim? A jak ja jestem na Kalwarii niby sam, czy On też jest królem?
xmk

czwartek, 11 kwietnia 2013

Czwartek II tygodnia wielkanocnego


+
J 3,31-36
Jezus powiedział do Nikodema: Kto przychodzi z wysoka, panuje nad wszystkimi, a kto z ziemi pochodzi, należy do ziemi i po ziemsku przemawia. Kto z nieba pochodzi, Ten jest ponad wszystkim. Świadczy On o tym, co widział i słyszał, a świadectwa Jego nikt nie przyjmuje. Kto przyjął Jego świadectwo, wyraźnie potwierdził, że Bóg jest prawdomówny. Ten bowiem, kogo Bóg posłał, mówi słowa Boże: a z niezmierzonej obfitości udziela /mu/ Ducha. Ojciec miłuje Syna i wszystko oddał w Jego ręce. Kto wierzy w Syna, ma życie wieczne; kto zaś nie wierzy Synowi, nie ujrzy życia, lecz grozi mu gniew Boży.
Słuchać, głosić i oczywiście… działać po Bożemu. A za takie postawy nagroda życia i głębia Ducha. Niesamowite dobra Bóg zapewnia człowiekowi. Ale kto korzysta. Jak niewiele się zmienia, czasem to tak bardzo zastanawia, że przecież niby to wszystko wiemy: jak było, czego Jezus dokonał, a mimo to… Nie każdy przyjmuje świadectwo. Patrzymy na Stary, Nowy Testament, na te kolejne, wszystkie wydarzenia z Narodem Wybranym, dziwimy się, a za chwile nie inaczej postępujemy.
xmk

środa, 10 kwietnia 2013

Środa II tygodnia wielkanocnego


+
J 3,16-21
Jezus powiedział do Nikodema: Tak Bóg umiłował świat, że dał swojego Syna Jednorodzonego; każdy, kto w Niego wierzy, ma życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego. A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu.
Jak spojrzeć na pokolenia i dochodzenie, czy raczej trwanie przy Jezusie, to zastanawia mnie brak wdzięczności i stopień zaślepienia. Dziś kiedy wspomina się ofiary Katynie, Smoleńska i innych miejsc, mówi się o tragicznych losach. Kościoly sa puste młodymi. Kiedyś z kulą w głowie padali ich rówieśnicy. Oni mieli marzenia wolnej Polski, wolnych Polaków. Mieli w marzeniach mnie i ciebie. Czy oni dziś mają w pamięci tych co polegli, czy mają wdzięczność…? A przecież tak Bóg umiłował świat, że dał swojego Syna Jednorodzonego; każdy…
xmk

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Uroczystość Zwiastowania Pańskiego


+
 Łk 1,26-38
Bóg posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. Anioł wszedł do Niej i rzekł: Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą. Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie. Lecz anioł rzekł do Niej: Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca. Na to Maryja rzekła do anioła: Jakże się to stanie, skoro nie znam męża? Anioł Jej odpowiedział: Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego. Na to rzekła Maryja: Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa! Wtedy odszedł od Niej anioł.
Chyba nawet jakby chciała to Maryja nie wymarzyła by sobie takiego scenariusza swojego ziemskiego i niebieskiego życia. Jak to się stało, że Ona nawet się nie zastanawiała? Jak to się stało, że nie szukała po swojemu, nie szukała do ostatniej chwili wytłumaczenia? Tego się teraz nie dowiemy, ale wiemy, że tak jak Ona winniśmy zaufać. Jestem tu bo mam jakieś zadanie, jestem tu bo musze dopełnić zamysłu Bożego, jestem tu bo On się mną posługuje. I choć nic z tego nie wiem, mimo, że wszystko jest nie tak, że nie w taki sposób to planowałem… Duch Pański zstąpi na ciebie… poczekaj.
xmk

niedziela, 7 kwietnia 2013

Uroczystość Bożego Miłosierdzia

+
J 20,19-31
Było to wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia. Tam gdzie przebywali uczniowie, drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: Pokój wam! A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie ujrzawszy Pana. A Jezus znowu rzekł do nich: Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane. Ale Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: Widzieliśmy Pana! Ale on rzekł do nich: Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę. A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz /domu/ i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i rzekł: Pokój wam! Następnie rzekł do Tomasza: Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż /ją/ do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym. Tomasz Mu odpowiedział: Pan mój i Bóg mój! Powiedział mu Jezus: Uwierzyłeś Tomaszu, bo Mnie ujrzałeś; błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli. I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej księdze, uczynił Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc mieli życie w imię Jego.
Cierpliwy był ten Jezus
Trzy lata wyjaśniania tłumaczenia
Dawania znaków jak na dłoni
A potem krzyż przecież
I śmierć i zmartwychwstanie
A w poranek
Po trzech dniach jak wiekach
Nie wierzę… tylko
Wielu i dziś widać
Tomaszów Piotrów
Magdalena nawet i Jan umiłowany
Wierzą wątpią
Idą na przepadłe

To wszystko i dziś
Takie proste
Takie podobne
Takie w Miłosierdziu
Zanurzone…
xmk