Nie do końca rozumiałem i chyba nadal nie rozumiem postawy Pasterza, który wszystkich zostawia, nie martwi się o rozproszenie całego stada. Dziwne to. Ale chyba to jest ta Boża miłość indywidualna, nie masowa, nie udawana, nie ogólna, ale jakże bardzo precyzyjna, dokładna. Miłość konkretnie mnie, tu i teraz. Nie nas wszystkich, ale konkretnie mnie dzisiaj, a szczególnie wtedy, gdy ze mną jest źle, gdy ja jestem na zakręcie, nie trzymam się zbyt dobrze. A ta wspólnota powinna trwać w jedności oczekując powrotu. I trzyma się i cieszy się, i raduje się i nie ma pretensji. Nie jestem sam, nie jestem niezastąpiony. W oczach Bożych tak, ale po ludzku, to ja powinienem tworzyć wspólnotę.
z Psalmu 96...
Śpiewajcie Panu pieśń nową, *
śpiewaj Panu, ziemio cała.
Śpiewajcie Panu, sławcie Jego imię, *
każdego dnia głoście Jego zbawienie.
Głoście Jego chwałę wśród wszystkich narodów, *
rozgłaszajcie cuda pośród wszystkich ludów.
Głoście wśród ludów, że Pan jest królem, *
będzie sprawiedliwie sądził wszystkie ludy.
Niech się radują niebiosa i ziemia weseli, *
niech szumi morze i wszystko, co je napełnia.
Niech się cieszą pola i wszystko, co na nich rośnie, *
niech wszystkie drzewa w lasach wykrzykują z radości.
Przed obliczem Pana, który już się zbliża, *
który już się zbliża, by sądzić ziemię.
On będzie sądził świat sprawiedliwie, *
a ludy według swej prawdy.