poniedziałek, 20 maja 2013

Święto Matki Kościoła


+
J 2,1-11
W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: Nie mają już wina. Jezus Jej odpowiedział: Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja? Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie. Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary. Rzekł do nich Jezus: Napełnijcie stągwie wodą! I napełnili je aż po brzegi. Potem do nich powiedział: Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu! Oni zaś zanieśli. A gdy starosta weselny skosztował wody, która stała się winem - nie wiedział bowiem, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli - przywołał pana młodego i powiedział do niego: Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory. Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie.
Matka Kościoła. Pozornie takie oczywiste, takie nasze, takie Polskie. Przyzwyczailiśmy się do Maryi. Jest nam Polakom szczególnie bliska. Jednak popatrzmy na kościoły majową porą. Chciałoby się zawołać: dzieci przyjdźcie do Matki. Ze wzruszeniem patrzę na matki, babcie prowadzące za rękę dzieci na majówkę, na Mszę świętą. Gdzie szukamy pomocy? W Kanie wina mieli na cały tydzień. Dzięki komu? My tez tego „wina” możemy mieć pod dostatkiem.
xmk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz