środa, 27 listopada 2013

Środa XXXIV tygodnia zwykłego

Łk 21, 12-19
Rozmawiając często z młodzieżą na temat podejścia  ludzi do wymogów Kościoła tyczących się życia, z lekkim uśmiechem spoglądam i rozczytuję się w tym dzisiejszym tekście. Przerzucam w głowie wszystkie te: będziecie w nienawiści, przed sądy was poprowadzą, wydawać was będą najbliżsi... Czy to nie mogło by być prościej? Czy Jezus rzeczywiście nie mógł trochę bardziej "po ludzku" do tego wszystkiego podejść i inaczej nam to przedstawić, czy zaplanować - pytam nawet czasem wraz z nimi. Odpowiedź nie jest prosta, ale dziś trochę z pomocą przychodzi pierwsze czytanie, często napełniające grozą i lękiem. Króla Baltazara zdecydowanie poniosło, profanacja naczyń ze świątyni, ucztowanie... A na końcu słowa: mene, mene, tekel ufarsin, które przetłumaczyć musiał i tak człowiek prześladowany. Ostateczne zwycięstwo jest i tak po stronie Boga. Zwycięstwo nigdy nas tak nie raduje, kiedy trochę nas kosztowało. Dlaczego cierpienie? Może dlatego żeby oczyścić, może dlatego żeby zobaczyć to czego normalnie nie widać. Królestwo głupca się rozpadnie.Wiem, trudne to jest bo skoro wierzę to dlaczego te utrapienia są dla mnie przygotowane. Na to pytanie nie odpowiem, może trzeba naszego świadectwa, ofiary... Nie wiem, ale skoro tak zdecydował Bóg to jest to dobre. Kiedyś się dowiemy, nie chciejmy przeniknąć Boga.

1 komentarz:

  1. Lubię poczytać tego bloga. Konfrontuję go z sobą :) Przyjacielu, odpowiedź chyba jest prosta. Tak jest prościej. My mamy być prości, a żeby człowiek prosty nie pogubił się w Bożym prawie Bóg powiedział, nie to nie, tak to tak. Nie chciał (domysł, nie wiem co chciał :) ) abyśmy szukali wyjątków, ich szukają mędrcy. Nasza mowa ma być prosta. Bo przecież, chyba o prostotę chodzi nieprawdaż :D Pozdro

    OdpowiedzUsuń